piątek, 18 listopada 2011

Domowy smalec




Jednym z przekleństw diety bezglutenowej, a zarazem jej wielkim błogosławieństwem, jest to, że wielu kupnych rzeczy nam jeść po prostu nie wolno i trzeba je zrobić samemu. Często znajomi pytają mnie (a przynajmniej pytali na początku): "to co ty właściwie możesz jeść?" Odpowiedź brzmi: prawie wszystko! Tylko, że muszę to sobie sama zrobić!

Kupnego smalcu bałabym się jeść, licho wie, co tam jest w środku. Ale taki zrobiony w domu to zupełnie inna sprawa. OK, zgadzam się, to nie jest żadna zdrowa kuchnia, to prawie sam tłuszcz. Ale... No właśnie, ale przecież to jeden ze sztandarowych polskich smaków, szczególnie w jesienno-zimowy, szarobury czas. Nie polecam zjadania całej miski na raz, ale kto z mięsożerców odmówi kromki chleba z domowym smalcem i ogórkiem kiszonym...?

Poniżej podaję przepis na domowy smalec mojej mamy, który uwielbiam miłością bezwzględną, a sama zrobiłam po raz pierwszy. Okazuje się, że jest superprosty. A pyszny gryczany bezglutenowy chleb do niego właśnie rośnie sobie w foremce :-)

Przepis bierze udział w akcji Gotujemy po polsku, organizowanej przez Kuchnię Ireny i Andrzeja. A przynajmniej mam nadzieję, że bierze udział, bo post publikuję dopiero dziś. Ale smalczyk zrobiłam według zasad, wczoraj ;-)

Składniki (na jedną miseczkę)
250 gr słoniny
pół jabłka
2 ząbki czosnku
łyżka suszonego majeranku

Słoninę kroimy w drobniutką kosteczkę i wrzucamy do garnka. Stawiamy na małym gazie i czekamy aż smalec się wytopi, a skwarki nieco się zezłocą. Wtedy dodajemy jabłko obrane ze skórki i pokrojone w grube plasterki (połówkę jabłka dzieliłam na 4-5 części) i nieobrane ząbki czosnku oraz majeranek. Kiedy jabłka będą miękkie, zdejmujemy z ognia i przelewamy do miseczki (najlepiej kamionkowej) i odstawiamy na noc, żeby stężał.
Smacznego!

Gotujemy po polsku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz