Nieczęsto ma się w domu 5 czy 6 białek, ale jak już się ma, to warto zrobić bezę Pavlovej :-)
Moja najczęściej jest z truskawkami, więc u nas w domu to rodzaj sezonowego deseru. Ale może być z każdymi drobnymi owocami - maliny, marakuja (a właściwie jej miąższ), pokrojone brzoskwinie, jeżyny...
Bazuję zawsze na przepisie Nigelli, ale tym razem zrobiłam nieco inne proporcje - jak dla mnie w oryginalnej wersji jest za dużo cukru. Miałam też 5 białek, a jej przepisy są na 4 albo 6. Z tego, co pamiętam, to w oryginale jest też nieco więcej śmietany.
Żeby środek bezy był cudny i piankowy, do ubitych białek dodaje się 2 łyżeczki skrobi kukurydzianej - u mnie zazwyczaj zastępuje ją mąka kukurydziana, a wczoraj, z braku czegokolwiek innego, musiała być ziemniaczana - efekt jest ten sam, więc nie ma co lecieć do sklepu jeśli nie mamy kukurydzianej.
Składniki:
5 białek
200 gr drobnego cukru (lub cukru pudru)
łyżeczka białego octu
kilka kropli esencji waniliowej
2 łyżeczki skrobi/mąki kukurydzianej lub ziemniaczanej
szklanka śmietany kremówki (30%)
300 gr truskawek (pokrojonych na ćwiartki lub połówki)
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni, blachę wykładamy papierem.
Białka ubijamy, kiedy będą już w połowie ubite, po łyżce dodajemy cukier i ubijamy aż masa będzie szklista, lśniąca i gładka. Wtedy możemy dodać ocet, esencję i skrobię/mękę i mieszamy delikatnie (już nie mikserem). Gotową masę wykładamy na wyłożoną papierem blaszkę robiąc kształt jak najbardziej zbliżony do koła (bardziej ambitni mogą sobie to koło wcześniej narysować ;-) ). Wkładamy do piekarnika na środkową półkę i od razu zmniejszamy temperaturę do 150 stopni. Podobno trzeba trzymać tam bezę nieco ponad godzinę, ale to najwyraźniej zależy od piekarnika - u mnie po 50 minutach zazwyczaj jest gotowa. A jest gotowa, kiedy z zewnątrz ma popękaną skorupę, ale przy delikatnym naciśnięciu da się odczuć "giętkość" w środku.
Kiedy beza jest gotowa, wyłączamy piekarnik i uchylamy drzwiczki i tak ją zostawiamy aż ostygnie.Niestety - za każdym razem nawet najpiękniej wyrośnięta beza zacznie przy ochładzaniu się opadać.
Śmietanę ubijamy i wykładamy na ostudzoną bezę (można nakładać śmietanę na wierzch lub przewrócić bezę najpierw do góry nogami), potem układamy pokrojone truskawki. Smacznego!
O ile mi wiadomo, Tygrysy, oprócz brykania rzecz jasna, najbardziej lubią jeść...
środa, 27 czerwca 2012
wtorek, 26 czerwca 2012
Zupa z zielonego groszku z pesto
Zresztą, pomyślałam sobie, przecież prawie nikt tu nie zagląda, więc nikogo chyba nie pozbawiam rozrywki :-) Ale wczoraj dowiedziałam się, że ktoś tu jednak od czasu do czasu zagląda ;-) Więc obiecuję solennie, że będę wpisywać przepisy tak często jak się da - na pewno pomoże mi to odzyskać gdzieś zgubioną radość z gotowania! A dziś coś szybkiego, zrodzonego z przypadku i przepisu Nigelli Lawson. Przypadek polegał na tym, że kupiłam w markecie mrożony groszek, ale po przyjściu do domu zapomniałam o nim i cała paczka się rozmroziła. U kogo szukać ratunku w postaci przepisu z dużą ilością zielonego groszku, jak nie u Nigelli właśnie...? Przepis zmodyfikowałam bardzo nieznacznie, dodając do zupy trzy malutkie młode ziemniaki pokrojone w kosteczkę, a zamiast soku z limonki dałam cytrynowy. Smak jest bardzo ciekawy, z delikatnym aromatem pesto. Jutro zobaczymy, czy taka zupa przypadnie do gustu także najmłodszym domownikom.
Składniki:
750 ml wody
350 gr mrożonego zielonego groszku
2 dymki (w całości)
3 małe młode ziemniaki (lub jeden duży), pokrojone w kostkę
łyżeczka soku z cytryny
sól
2 łyżki świeżego pesto, zrobionego z garści liści bazylii, małego ząbka czosnku, kilku orzeszków piniowych, kawałka sera pecorino lub parmezanu i oliwy z oliwek - wszystko rozdrobnione i wymieszane blenderem.
W garnku gotujemy wodę, dodajemy groszek, ziemniaki, dymki w całości, sok z cytryny i sól i gotujemy około 15 minut (tak, żeby warzywa były miękkie. Wyjmujemy dymki, wlewamy wszystko do blendera, dodajemy pesto i ostrożnie miksujemy. Najlepszy jest blender-dzbanek, nakładany na część miksera, najlepiej poradzi sobie z rozdrobnieniem groszku.Zupę na talerzu doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem. Smacznego!
Subskrybuj:
Posty (Atom)