O ile mi wiadomo, Tygrysy, oprócz brykania rzecz jasna, najbardziej lubią jeść...
czwartek, 17 lutego 2011
Viva l'Italia!
Chcąc poprawić sobie humor po naukowej porażce zabrałam się za wyzwanie innego rodzaju :-) Od kiedy okazało się (a było to ponad rok temu), że czekają mnie uroki życia bez glutenu zapłakiwałam się, że muszę pożegnać się z pyszną domową pizzą, której produkcję opanowałam już naprawdę nieźle... Że zrobienie dobrej pizzy bezglutenowej w ogóle jest możliwe przekonałam się podczas ostatnich wakacji w Wenecji. I tak od czasu do czasu podejmowałam próby przygotowania pizzy na cienkim i chrupkim cieście, jak najbardziej podobnej do tej serwowanej we Włoszech. I niedawno udało mi się osiągnąć taki efekt, na jakim mi zależało. A dzisiaj okazało się, że umiem ten wyczyn powtórzyć!
No więc postanowiłam nie ukrywać dłużej przed światem recepty na zapach i smak Włoch we własnej, bezglutenowej, kuchni :-)
Składniki ciasta (na jedną, dość sporą pizzę):
200 gr mąki Shaer typu B
szczypta soli
150 ml letniej wody
pół opakowania suchych drożdży
pół łyżeczki cukru
łyżka lub dwie oliwy
Mąkę wsypać do miski, dodać sól. Do letniej wody dodać drożdże, cukier i oliwę, wymieszać. Płyn wlać do mąki i wymieszać widelcem (ewentualnie dodać trochę mąki, gdyby ciasto było za luźne). Dość szybko zagnieść ciasto, żeby ładnie się połączyło i uformowało kulkę i odstawić w ciepłe miejsce na godzinę przykryte ściereczką. Takie ciasto nigdy nie wyrosło mi tak bardzo jak zwykłe glutenowe, ale w końcowym efekcie nie ma to na szczęście zbyt dużego znaczenia.
Odstawiając ciasto od razu włączyć piekarnik na całą moc, koniecznie zostawiając w środku blachę do pieczenia. Nauka przejęta od Jamiego Olivera, gwarantuje pizzę niemal jak z włoskiej pizzerii (niestety bez miłego drzewnego aromatu, ale to jest as close as one can get).
Składniki sosu (z takiej ilości wychodzi sos na 2 pizze)
puszka pomidorów (zmiksowanych blenderem)
spory ząbek czosnku
oliwa z oliwek
oregano
bazylia
pieprz, sól, łyżeczka cukru
To najprostszy sos świata, na oliwę dodajemy czosnek przepuszczony przez praskę, wlewamy pomidory, dodajemy przyprawy i zostawiamy na małym ogniu, żeby trochę zgęstniał. Ostatnio dodaję do wszystkich sosów pomidorowych mieszankę suszonych pomidorów, czosnku i bazylii, którą kupiłam na jarmarku światecznym we Wrocławiu na stoisku z ekologicznymi przyprawami, bardzo fajnie podkręca smak dań z pomidorami.
Na wierzch
pół kulki białej mozarelli
listki bazylii
jeden wybrany dodatek: pieczarki, szynka, może być szynka parmeńska położona na już upieczoną pizzę, oliwki etc. co kto woli i lubi
rukola
parmezan
Kiedy ciasto odleży swoje, rozwałkowujemy je cienko na papierze do pieczenia, smarujemy sosem i układamy mozarellę pokrojoną w plasterki, kilka listków bazylii i wybrany dodatek (albo nic, sama margherita jest cudowna sama w sobie), skrapiamy oliwą z oliwek i kładziemy na właśnie wyjętą (czyli gorącą) blachę do pieczenia. Zmieniamy grzanie w piekarniku na tylko od dołu i kładziemy pizzę nisko w piekarniku. Będzie gotowa po 6-8 minutach, najlepiej sprawdzić unosząc, czy spód się zarumienił.
Po wyjęciu z piekarnika posypujemy niedużą ilością startego parmezanu i ewentualnie rukolą.
Trzymam się zasady, żeby nie dodawać więcej niż jednego dodatku (zazwyczaj są to cieniutko pokrojone pieczarki lub dodana już po upieczeniu szynka parmeńska), bo na takim cienkim cieście zbyt dużo dodatków ani nie wygląda ani nie smakuje dobrze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hej mam pytanie jak się spisała ta bezglutenowa mąka której użyłaś? Czy pizza nie wyszła słodkawa w smaku?
OdpowiedzUsuńOla
Hej, dzięki za wpis :-) Nie, nie miałam wrażenia, żeby pizza była słodkawa, mieszanka B Shaer nigdy mi się taka nie wydała. Poza tym starałam się jak najcieniej rozwałkowac ciasto, więc nie narzucało smaku reszcie.
OdpowiedzUsuń